sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 4

Z dedykacją dla mrs.Tomlinson freehugs100


Obudziłam się nie wiem kiedy, bo nigdzie nie było zegarka, a to dziwne. Wstałam z łóżka. Po prostu nie wytrzymam kolejnego dnia bez kąpieli i w tych samych ciuchach. Chciałam otworzyć drzwi, ale były zamknięte. Zaśmiałam się pod nosem, bo przypomniała mi się ta sytuacja z muzeum. To na prawdę był Louis. Nie mogę w to uwierzyć. Zaczęłam dokładnie oglądać te zdjęcia, które już widziałam. Louis z uśmiechem na twarzy i jakaś dziewczyna. No nawet ładna. Niezłe tatuaże. 
-Nie ładnie tak oglądać czyjeś zdjęcia-powiedział głos za mną
odwróciłam się i zobaczyłam Louisa
-Nudziło mi się-powiedziałam, gdy Tomlinson przycisnął mnie do ściany. Trochę się go bałam.
-Mieliśmy coś dokończyć-powiedział i oblizał usta, tak że moje ciało przeszły ciarki. Zaczął mnie całować. Zrobił malinkę na szyi i pocałował piekące miejsce. 
-Nie chce...-powiedziałam cicho
-Przestań-powiedział i nadal mnie całował
-Na prawdę nie chce-rzekłam i go odepchnęłam
-A kilka godzin temu chciałaś-wydarł się na mnie
-Nic nie chciałam. Ja tylko cię pocałowałam. Nie jestem taka, że śpię z kolesiem, który na dziewczynę.
-Jaką dziewczynę?-zapytał
-Nie udawaj debila. Tą na zdjęciach.-pokazałam na zdjęcia.
-To moje była-powiedział
-I masz jej zdjęcia?-zapytałam
-Bo ona nie żyje-dodał
Zrobiło mi się głupio. Ja na niego naskakuje, a okazuje się że ona nie żyje. A w ogóle czemu ja się tak uniosłam? 
-Ymm... przykro mi-tylko tyle z siebie wydusiłam
-Ta...-powiedział i usiadł na łóżku 
Usiadłam obok niego i złapałam za rękę.
-Przepraszam nie chciałam. Po prostu...-na prawdę nie wiedziałam co powiedzieć
-Spoko. 
Ale jest mi głupio i to jest dziwne. On mnie porywa, bije, a ja mu współczuje.
Rzeczywiście to dziwne. 
Siedzieliśmy tak w ciszy, której nikt z nas nie chciał przerwać. Chciałam coś powiedzieć, ale zrezygnowałam z tego pomysłu.
-Byliśmy szczęśliwą parą. Kochałem ją najbardziej na świecie.-zaczął- Kiedyś chciała jechać za mną w wyścigu. Nie chciałem tego, ale była uparta, tak jak ty, no i się zgodziłem. Było dobrze, byłem pierwszy, ale był wypadek. Jakieś chuj w nas wjechał, akurat od jej strony. Umarła na miejscu. Od tamtego momentu przestałem jeździć jako "zawodowiec". Teraz ścigam się tylko gdy muszę.-skończył
Nie wiedziałam co powiedzieć. Chciałam go pocałować, ale się odsunął
-Nie chce litości-powiedział i wyszedł.
-To nie była litość tylko coś więcej...-powiedziałam cicho kiedy wyszedł.
Musze to sobie wyznać. Kocham go. Zakochałam się. Wiem, że to chore, bo to mój porywacz, ale ma w sobie to coś co mnie do niego przyciąga.
Do pokoju wszedł Niall.
-Siema mała-powiedział i usiadł obok mnie
-Siema duży-odpowiedziałam i spróbowałam się uśmiechnąć 
-Co jest?-zapytał
-Z czym?-udałam idiotkę
-Z tobą i Louisem-dodał
Zrobiłam minę typu "WTF"
-Lou znam od zawsze. Ciebie od nie dawna. Kiedy Louis wyszedł od ciebie poszedł do swojego pokoju i się tak zamknął. Nikomu nie otwiera.-powiedział
-Bo...-nie skończyłam. Co ja mam niby powiedzieć.-Zabierz mnie do niego-powiedziałam
Blondyn kiwnął głową na "tak". Wyszliśmy z tego pokoju i Niall zaprowadził mnie chyba do pokoju Louisa.  
Stanęliśmy przed drzwiami.
-Dasz rade-zapytał blondyn
-Mhm-odpowiedziałam 
Poszedł gdzieś i zostawił mnie pod drzwiami Lou. 
-Louis otwórz...-mówiłam i pukałam w jego drzwi
Cisza. Nic nie było słychać
-Otwórz... Proszę -ciągnęłam dalej
Po chwili usłyszałam jakieś kroki i przekluczenie drzwi.
Pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka, zamykając je za sobą.
-Co chcesz?-zapytał Louis
-Porozmawiać 
-O czym?-znów zapytał
-O tym co się wydarzyło.
-Usiądź-wskazał miejsce na kanapie obok niego.
Zrobiłam to co kazał. Patrzył na podłogę, a ja na niego. Chce coś powiedzieć, ale nie wiem co.
-Więc?
-Bo ja....-zaczęłam, ale postanowiłam tego nie mówić.-Niall u mnie był i powiedział, że się ty zamknąłeś.
-I co w związku z tym?
-No Louis przestań. Wiem, że utrata kogoś kogo się kocha boli, ale trzeba żyć dalej i ty tak robiłeś, więc dlaczego teraz znów zacząłeś to robić?
-Bo znów mam taką sytuacje.
-To znaczy?-zapytałam 
-To znaczy że...
***
Hej wszystkim;3
Sorki, że tak długo czekaliście.
Ale po prostu musiałam się przyłożyć
żeby był pasek i jest.
Myślałam że tego bloga nikt
nie czyta. Ostatni raz, nie licząc
wczoraj, weszłam tu dawno temu 
i wtedy nie było komów i smutałam
z tego powodu. 
Na prawdę wam dziękuję za komy.
Mam nadzieję że pod tym też będą.
Pozdrawiam ♥


piątek, 6 czerwca 2014

Rozdział 3

Otworzyłam oczy i poczułam ból w ciele. No tak przecież pan Tomlinson wczoraj mnie pobił. No i niestety nie umarłam, szkoda.
-Będzie żyć?-zapytał chyba Louisa, ale kogo
-Tak, ale stary, ona jest drobna jeszcze jedno takie coś i po niej.-powiedział ten chłopak którego już widziałam. 
-Szkoda, że nie umarłam-powiedziałam, a oni w jednej sekundzie skierowali swój wzrok na mnie.
-Mówiłem, że żyje-powiedział tamten i wyszedł.
Gapiłam się na Tomlinsona, bo on gapił się na mnie. 
-Co się tak gapisz?-spytałam
-Na swoje dzieło. Chcesz zobaczyć?
-Spierdalaj-prychnęłam pod nosem.
-Nie ładnie tak przeklinać.
-Nie ładnie tak bić. 
-Jesteś głodna?-zapytał po długiej przerwie
-No wow-powiedziałam
Zaśmiał się i wyszedł. Mógłby już nie wracać. I rzeczywiście nie wrócił, ale przyszedł ten blondyn
-Siema Niall-powiedziałam
-O widzę, że nieźle cię urządził.-powiedział blondyn dotykając moją twarz na co jęknęłam z bólu.-Sorry, boli?
-No. Po co tu przeszedłeś?
-Skoro masz mi załatwić dziewczynę musiałem sprawdzić czy żyjesz.-powiedział i oboje wybuchnęliśmy śmiechem-A tak na serio to idziesz zemną-powiedział i wziął mnie na ręce.
-Można wiedzieć gdzie?-zapytałam oplatając ręce wokół jego szyi. 
-Do twojego byłego pokoju.
-Fajnie.
Otworzył mi drzwi stawiając na ziemi. To ten sam pokój. Brzydki, ale ładniejszy. 
-Na razie mała-powiedział blondyn i wyszedł
-Pa
Zaczęłam chodzić w kółko pokoju i oglądać zdjęcia na ścianie. Był na nich..... o kurwa Tomlinson i jakaś baba. On był szczęśliwy?! Taki człowiek potrafi być szczęśliwy?! Żarty. Nagle drzwi się otwarły, a w nich stanął Lou z tacą jedzenia. Usiadłam na łóżka, tak jak on.
-Proszę-powiedział
-Dziękuję-odpowiedziałam
Po prostu nie mogłam jeść. Ten człowiek obserwował każdy mój ruch przez co krępowałam się. Gdy wreszcie skończyłam ulżyło mi. 
-Co tam?-zapytał
Rozejrzałam się po pokoju czy na pewno mówi do mnie. Byłam sama z nim więc chyba tak. 
-Tak, mówię do ciebie-czy on czyta mi w myślach
-Oprócz tego, że wszystko mnie boli to spoko a u ciebie?
-Też
-Ależ ciekawa rozmowa.-wtrąciłam
-Powiedz coś o sobie-powiedział nagle
-Po co, jak ty wszystko wiesz?
-Racja, ale na pewno nie wszystko. Jakie miałaś dzieciństwo?
-Nudne. Co niedziele musiałam łazić z dziadkiem na muzeum. Byłam wtedy bardzo mała i bardzo zadziorna. To było 15 lat temu jak zdarzyło się tam coś ciekawego......... A może ty coś powiesz?
-Spoko. Więc też chodziłem do muzeum i też mi się tam nudziło. Pamiętam taki jeden dzień, też 15 lat temu,  jakaś mała dziewczyna podeszłam do mnie,
gdy ja siedziałem sobie spokojnie na ławce i powiedziała: "To moja.....
-ławka. Jak chcesz znajdź sobie inną. Ta jest moja i będzie aż dinozaury wrócą"-dokończyłam za niego
-Co? Jak?-zapytał
-Bo to ja byłam tą dziewczynką-powiedziałam i chyba pierwszy raz w jego towarzystwie się uśmiechnęłam.
-Nic się nie zmieniłaś-powiedział z uśmiechem na twarzy
-Ty też-dodałam i zaczęliśmy się śmiać-Ale ten świat jest mały-powiedziałam, gdy już nam przeszło.
-No bardzo.
Przytuliłam się do niego. Może to głupie, ale chciałam się do niego przytulić, chociaż to mój porywacz. Spojrzałam w jego błękitne oczy. Piękne oczy. W których mogłam utonąć. Rozmarzyłam się patrząc w jego oczy, bo gapiłam się na nie dobre 10 minut. 
-Przepraszam-powiedziałam spuszczając wzrok na ziemie i odsuwając się od niego.
-Za co?-zapytał. 
-Za to-powiedziałam i wpiłam się w jego usta. Ten pocałunek mógłby trwać wiecznie, gdyby nie to, że ktoś zapukał do drzwi. Oderwałam się od Louisa i usiadłam obok. Zaskoczony, ale jednocześnie zadowolony Louis poszedł je otworzyć. 
-Stary musimy jechać-powiedział ten w lokach. Louis kiwnął głową, że rozumie i zamknął drzwi. Gdy tylko się odwrócił w moją stronę spojrzałam w inną.
Podszedł do mnie i złapał za podbródek tak, że musiałam na niego spojrzeć.
-Jeszcze to dokończymy, bo teraz muszę jechać. Dobrze?
-Mhm-wymruczałam najciszej jak się dało. Było mi tak wstyd. 
Brunet cmoknął mnie w usta i wyszedł. Może nie byłam zmęczona, ale położyłam się i zasnęłam.
***
Wiem, że długo nie dodawałam rozdziałów,
ale teraz koniec roku musiałam poprawić oceny i
bla, bla, bla xD
Następny najprawdopodobniej w niedziele.
Do zobaczenia♥

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 2

Obudziłam się.... ej gdzie ja jestem? Przecież to nie mój pokój. A no tak, przecież jestem porwana. Strasznie pieką mnie ręce od tych kajdanek. 
Siedziałam tak jeszcze jakieś 15 minut tępa wpatrując się w sufit, gdy usłyszałam, że drzwi się otwierają. W progu stanął Louis z czymś tam w ręce.
-O hej Louis-powiedziałam, kompletnie na luzie
-Witaj piękna. Na pewno jesteś głodna, trzymaj-usiadł na podłodze, na przeciwko mnie i wyjął z jakiejś torby frytki i hamburgera 
-Jak mam to jeść?-powiedziałam i pokazałam na kajdanki
-Nakarmię cię
-Serio? Wiesz, nie wiem czy zauważyłeś, ale nie mam dwóch latek.
Chłopak właśnie wstawał i chciał wyjść
-No dobra-powiedziałam, a na jego twarzy pojawił się najpiękniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam. Boże co ja gadam to jest porywacz! Znów usiadł na przeciwko mnie. Powoli wyciągał frytki z białej paczki i wkładał mi je do ust, przez jakieś 20 minut... Potem rozpakował hamburgera z papierka i karmił mnie nim. Co chwili się śmialiśmy, przez co trafienie do buzi było jeszcze trudniejsze.
-Nawet fajnie było-powiedziałam, gdy już skończyliśmy posiłek
-Widzisz, umiem karmić-powiedział i zaczęliśmy się śmiać
-Czemu takie ciacho jak ty musi być przestępcą, jak bym cie spotkała na ulicy na pewno bym się z tobą umówiła.
-Z wielką chęcią bym się z tobą spotkał.
Znów zaczęliśmy się śmiać. Nasze twarze było co raz bliżej siebie. Chciałam go pocałować. Co ja robię?! Szybko się otrząsnęłam i oddaliłam się od niego
-Mówiłem, że sama będziesz tego chciała-powiedział
-A ja mówiłam, że po moim trupie.-odpowiedziałam i pokazałam mu język-Siku mi się chcę, mogę gdzieś skorzystać z toalety?
-Dobrze złotko-powiedział i rozkuł kajdanki. Wstałam z podłogi i się przeciągnęłam. Lou złapał mnie za rękę i pociągnął w jakąś stronę. Otworzył drzwi i tak stał
-Może byś wyszedł? Nie będę przy tobie sikać.
-No okej.-powiedział i wyszedł
Dobra, Hope, jak stąd uciec. Myśl, myśl, myśl.... Już wiem. Na podłodze leżał jakiś kamień, gdy Louis będzie otwierał drzwi walne go nim. Po jakiś 5 minutach usłyszałam, że drzwi się otwierają. Z całej siły rzuciłam kamień w stronę Tomlinsona. Kurde, odsunął się. Przedmiot był jakiś centymetr od jego twarzy.
-Teraz to sobie przeskrobałaś.-krzyknął cały we złości
Pociągnął mnie za włosy do tego pokoju, gdzie byłam pierwszej nocy. Posadził mnie na jakimś krześle, przypiął do niego kajdankami i zakleił usta taśmą.
Zadałam ciosy w każdą część mojego ciała. Zaczął od twarzy. Z całej siły pił po niej pięściami. Potem kąpał i walił w mój brzuch. Czułam jak krew leci z moich ust. Byłam taka słaba. Później zaczął mnie kopać i okładać jakimś przedmiotem. Ledwo co dawałam rade oddychać. Widziałam, że krew sączy się też z mojego brzucha i dłoni. 
-Tyle ci wystarczy-powiedział i splunął w moją stronę. W jednej sekundzie oderwał taśmę z moich ust przez co krzyknęłam z bólu. Przewrócił krzesła, tak, że leżałam na ziemi i wyszedł. Krew lała się po ziemi i po mnie. Mogłabym teraz umrzeć żeby nie czuć takiego bólu.
_________________________________________________
Czytasz=komentujesz
Hejo i jak się podoba?
Teraz mam dużo nauki i nie wiem kiedy będzie nowy.
Pozdrawiam♥