*Następnego dnia*
To się zaczyna robić nudne. Siedzę w tym pokoju i nic nie robię. Nudzi mi się.
Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju.
-Gdzie idziesz?-zapytał loczek, stojący pod drzwiami
-Do Louisa-powiedziałam. Chciałam się wreszcie dowiedzieć był ten chłopak.
-To nie jest najlepszy pomysł.
-A czemu?
-A z resztą, ja się nie wtrącam. Proszę, bardzo idź.
-Pójdę-odpowiedziałam i zaczęłam iść w stronę pokoju Lou.
O co mu chodziło? Szczerze, to mnie to nie interesuje, przecież to taki sam bandyta jak wszyscy tutaj. Zatrzymałam się przed pokojem Lou i zanim zdążyłam zapukać w drzwi usłyszałam jakieś dziwne odgłosy. Co to? Mnie na pewno nie wpuście.
-Louis, wpuść mnie.-powiedziałam bardzo niskim głosem, chciałam żeby wyszedł mi męski, ale wyszło jak zawsze
-Hope wiem, że to ty-usłyszałam jego głos za ściany
-Ale jak?
Inny plan. Na każdych drzwiach jest numer, to wygląda jak opuszczony hotel, może jest. Pokój Louisa miał 7. Szczęśliwa 7, ale chyba nie dla mnie, z resztą nigdy w to nie wierzyłam. Zaczęłam rozglądać się dookoła. Postanowiłam iść do końca tego korytarza. Na końcu był pokój, do którego weszłam. Siedział, a bardziej leżał, tam chłopak, a wokół niego było pełno puszek od piwa, wiadomo co robił. Obejrzałam dokładnie pokój i na ścianie zauważyłam szafkę, w której wiszą klucze. Podeszłam do niej i wyciągnęłam klucz z cyfrą 7. Zadowolona z siebie poszłam do pokoju Lou. Stanęłam przed drzwiami i włożyłam kluczyk do zamka. Pociągnęłam klamkę i weszłam do środka, z wielkim uśmiechem, że mi się udała. Gdy tylko zobaczyłam co się tam dzieje uśmiech zszedł mi z twarzy. Na biurku leżała naga dziewczyna, a przed nią stał równie nagi Tomlinson. Oczy zrobiły się większe, a dolna warga opadła mi ze zdziwienia. Raz patrzyłam na Louisa, a potem na tą lale. Nie wierzę. Wszystkie uczucia, którymi darzyłam Louisa zniknęły, ale czego ja się tak naprawdę spodziewałam, że będziemy szczęśliwi? Nie chciałam już no to patrzeć, zamknęłam drzwi, zostawiając klucz w zamku. Musiałam ochłonąć. Poszłam do "swojego" pokoju.
-A nie mówiłem-powiedział Harry, gdy wchodziłem do środka
-Pieprz się-dlaczego dziś nie ma Nialla, on by mnie powstrzymał
Weszłam do środka i od razu rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam płakać, łzy spływały mi po policzkach i kapały do kołdrę. Wiedziałam żeby mu nie ufać, żeby się nie zakochiwać, ale nie, moje zasrane serce się mnie nie słucha. Dobrze, że mam jeszcze mózg, który mi mówi jakim sukinsynem jest Louis. W połowie uczucia wygasły, gdy Lou mi nie pomógł, ale teraz już kompletnie zniknęły.
*Kilkanaście minut później*
Przez cały czas leżałam na łóżku, gdy nagle do pokoju wszedł Tomlinson, a miałam nadzieje, że to Niall.
-Czego chcesz?! Przestałeś się z nią pieprzyć to przyszedłeś?! A z resztą co mnie to obchodzi. Jak chcesz gadać to wyjdź, a jak bić to proszę bardzo.
-Chce gadać, ale nie wyjdę.-powiedział i usiadł na łóżku.
-Rób co chcesz-powiedziałam i odwróciłam się do niego plecami.
-O co ci chodzi? Sama powiedziałaś, że nigdy nie będziemy parą, że to nie możliwe.-mówił spokojnym głosem.-Nie umiem Ci się wytłumaczyć i nie chce, bo nie wiem jak. Jeżeli Cię zraniłem to przepraszam.
-Nie wierzę ty umiesz przepraszać? Czy to możliwe? Wielki pan Tomlinson zna słowo "przepraszam"
-Tak znam, ale nie mówię go wielu osobom. Jesteś drugą, której to powiedziałem.
-I co, mam Ci się teraz rzucić w ramiona i mówić jaki jesteś wspaniały?-podniosłam się do pozycji siedzącej tak by patrzeć mu w oczy-Nie będę kłamać poczułam coś do ciebie, ale tego już nie ma, zniknęło. To było chore, że poczułam coś do porywacza, ale poczułam. Teraz tylko czuje nienawiść.- gdy skończyłam mówić znów upadłam na łóżko.
-Ten chłopak, który chciał Cie zgwałcić był moim bratem.-powiedział, a mnie zatkało-Gdy skończyłem 17 lat wyniosłem się z domu, on miał wtedy 15, chciał iść zemną, ale mu nie pozwoliłem. Rodzice za moją ucieczkę, wyżywali się na nim. On kilka lat później założył gang, który był nastawiony przeciwko mnie. Taylor robił wszystko żeby się na mnie zemścić. Przepraszam Cie za to, że Ci nie pomogłem, ale to był mój brat nie mogłem go zabić. Zrozum mnie.
-Dobrze, to rozumiem, ale nie rozumiem tej sytuacji z dziś.-powiedziałam już łagodniej
-Możesz mi nie uwierzyć, ale taka jest prawdą. Mój brat zawsze lubił dziewczyny. Tą, którą widziałaś, to była jego obecna dziewczyna. Zagroziłam mi, że jeśli się z nią nie prześpię pójdzie na policje, a w mojej sytuacji zamkną mnie na dożywocie. Musiałem to zrobić.-dodał
-Chciałabym Ci w to wierzyć, ale chyba nie potrafię.-powiedziałam i odwróciłam się do niego, a on położył się obok mnie.
-Proszę uwierz mi. Moje uczucia do ciebie nie zmieniły się, wciąż czuję do ciebie coś więcej.
-Wierzę Ci Louis
-Dobrze, to rozumiem, ale nie rozumiem tej sytuacji z dziś.-powiedziałam już łagodniej
-Możesz mi nie uwierzyć, ale taka jest prawdą. Mój brat zawsze lubił dziewczyny. Tą, którą widziałaś, to była jego obecna dziewczyna. Zagroziłam mi, że jeśli się z nią nie prześpię pójdzie na policje, a w mojej sytuacji zamkną mnie na dożywocie. Musiałem to zrobić.-dodał
-Chciałabym Ci w to wierzyć, ale chyba nie potrafię.-powiedziałam i odwróciłam się do niego, a on położył się obok mnie.
-Proszę uwierz mi. Moje uczucia do ciebie nie zmieniły się, wciąż czuję do ciebie coś więcej.
-Wierzę Ci Louis
**********************************
Czytasz=Komentujesz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz